Motyw opiekuńczego płaszcza Matki Bożej wywodzi się ze starochrześcijańskiej – zapisanej już m.in. na papirusie z II w. – modlitwy „Pod Twoją obronę”.

W XIII w. pojawił się w pismach cysterskich oraz dominikańskich i dość szybko stał się popularnym tematem malarskim. Jest żarliwym pragnieniem św. Dominika, żeby Maryja wzięła w swoją opiekę zarówno cały Zakon, jak każdego zakonnika poszczególnie. Przejmujący jest ten szczegół, że jednego z zakonników Maryja potraktowała jak syna wyrodnego. W ten sposób oddanie Zakonu i poszczególnych braci w opiekę Matce Bożej wprowadza w atmosferę ewangelicznego „Czuwajcie!” i nie ma w sobie nic z taniego sentymentalizmu.

Jednego z braci Matka Boża niestety pominęła

Kiedyś błogosławiony Dominik nocował na modlitwie w kościele. O północy wyszedł z kościoła, a zakończywszy pracę, dla której wyszedł, zaczął się modlić w przedsionku dormitarza. Kiedy tak trwał na modlitwie, zauważył, że do dormitarza weszły trzy dostojne niewiasty o niezwykłej piękności. Ta, która była w środku, wydawała się szczególnie piękna i dostojna. Jedna z jej towarzyszek niosła kunsztowne i piękne naczynie, druga miała kropidło, które podała matronie w środku. Owa zaś dostojna pani kropiła braci i znaczyła ich krzyżem. Obchodząc braci kolejno, jednego z nich pominęła i ani go nie pokropiła, ani nie przeżegnała.

Błogosławiony Dominik starał się zapamiętać, który to jest. Przerwał modlitwę i wyszedł owej matronie naprzeciw. Upadłszy jej do stóp, zaczął usilnie prosić, aby raczyła mu powiedzieć, kim jest. Skądinąd zresztą sam ją rozpoznał.

W owym czasie nie śpiewano jeszcze w klasztorach owej pięknej i pobożnej antyfony, zaczynającej się od słów „Witaj, Królowo”; odmawiano ją jedynie na klęczkach. Odpowiadając więc, owa matrona mówi błogosławionemu Dominikowi: „Jestem Tą, której wzywacie każdego wieczora. Kiedy mówicie: «Przeto więc, Orędowniczko nasza», Ja padam na twarz przed moim Synem, aby zachował ten Zakon”. Zapytał jeszcze błogosławiony Dominik, kim są Jej towarzyszki. Na to Błogosławiona Dziewica: „To Cecylia i Katarzyna”.

Zapytał wreszcie, dlaczego opuściła owego brata i nie pokropiła go ani nie przeżegnała jak pozostałych. Odpowiedziała, że niegodnie się prowadzi. Po czym, przeżegnawszy jeszcze i pokropiwszy wszystkich pozostałych braci, znikła.

 
Maryja, Opiekunka Zakonu

Trwoga i radość świętego ojca

Wrócił jeszcze błogosławiony Dominik do modlitwy i oto nagle porwany został w duchu przed Boga i zobaczył Pana oraz Błogosławioną Dziewicę, która siedziała po Jego prawicy. Wydawało mu się, że Pani nasza okryta była płaszczem barwy błękitnej. Błogosławiony Dominik rozejrzał się i zobaczył, że przed Bogiem stoją zbawieni ze wszystkich zakonów, ze swojego jednak Zakonu nie zobaczył nikogo. Zaczął gorzko płakać i stojąc z daleka, nie odważał się przystąpić do Pana i do Jego Matki.

Wtedy Pani nasza skinęła, aby do Niej podszedł. Nie odważył się jednak i przyszedł dopiero wówczas, kiedy również Pan go zawołał. Podszedł błogosławiony Dominik i upadł przed Nimi na twarz z gorzkim płaczem. Pan każe mu powstać. Gdy powstał, pyta go Pani: „Czemu tak gorzko płaczesz?” On zaś: „Płaczę, bo widzę tutaj ludzi ze wszystkich zakonów, a z mojego Zakonu nie ma tu nikogo”. A Pan powiada mu: „Chcesz zobaczyć, gdzie jest twój Zakon?” Na to Dominik z drżeniem: „Tak, Panie!”

Pan zaś, położywszy rękę na płaszczu Błogosławionej Dziewicy, rzekł Dominikowi: „Zakon twój powierzyłem mojej Matce!” I dodał: „Czy chcesz go zobaczyć?” Dominik zaś: „Tak, Panie!” Wówczas Błogosławiona Dziewica rozpięła swój płaszcz i rozłożyła go przed błogosławionym Dominikiem. Płaszcz był tak ogromny, że wydawał się obejmować całą niebieską ojczyznę, a pod nim zobaczył niezmierzoną liczbę braci. Wówczas błogosławiony Dominik ponownie upadł na twarz, dziękując Bogu i Błogosławionej Maryi. W owej chwili widzenie znikło. Święty ojciec wrócił szybko do siebie i natychmiast zadzwonił na jutrznię.