Benwenuta Bojani urodziła się 4 maja 1255 r. w Cividale del Friuli w Republice Weneckiej.

Datę narodzin Benwenuty znamy z legendy hagiograficznej, napisanej przez dominikanina Conrada z Castellerio krótko po śmierci błogosławionej na podstawie osobistych wspomnień autora oraz relacji naocznych świadków, którzy żyli w bliskim kontakcie z Benwenutą.

Niespodziewane narodziny

Według biografa dziewczyna była siódmą córką Corrado de Pertica, zwanego Boiano, i jego pierwszej żony, Albertiny da Bottenicco. Ojciec miał nadzieję, że po narodzinach sześciu córek wreszcie będzie miał syna. Obawiano się więc zakomunikować mu, że urodziła się kolejna córka. Okazało się jednak, że Corrado przyjął dziecko z wdzięcznością, wykrzykując po włosku „benvenuta”, czyli „witaj, mile widziana”. Później pojawili się i synowie; jeden z nich, Giacomo († 1328), wstąpił do dominikanów, a jedna z sióstr, Beatrice († 1342), była zakonnicą w pobliskim opactwie benedyktynek S. Maria in Valle.

Legenda niewiele mówi na temat dzieciństwa Benwenuty. Wiadomo, że już jako dziecko miała ona skłonność do życia pobożnego, modlitwy, ascezy i pokuty, a w wieku 12 lat złożyła śluby dziewictwa. W swojej duchowości była bardziej ewangeliczną Marią niż Martą. Wybrała ukryte życie modlitwy i umartwienia.

Pokuta i posłuszeństwo

Jak większość chrześcijańskich ascetów, angażowała się w wiele cielesnych praktyk pokutnych. Gdy miała zaledwie dwanaście lat, tak mocno związała powróz wokół talii, że wrósł on w jej ciało, powodując ból. Dziewczyna modliła się do Boga, aby pomógł jej rozwiązać problem bez operacji. Nagle zobaczyła powróz z talii leżący nietknięty na ziemi. Spowiednik, gdy tylko dowiedział się o tym, natychmiast zakazał jej praktyk, które mogą zagrozić zdrowiu. Ta rada była etapem jej rozwoju w zdrowym rozsądku i posłuszeństwie. Potem nigdy nie podjęła praktyki pokutnej, której wcześniej spowiednik nie zaakceptował.

Miała szczególne nabożeństwo do Maryi Panny. Legenda mówi, że po śmierci matki, gdy była jeszcze dziewczynką, poszła do kościoła. Spotkała tam małego chłopca bez opieki. „Czy masz matkę?” – zapytała go z troską. „Tak, mam” – odpowiedział. Benwenuta westchnęła: „A ja teraz już nie mam. Ale skoro ty ją masz, to umiesz zapewne modlitwę Zdrowaś Mario?” „Och, tak” – odpowiedział chłopiec i zapytał Benwenutę: „A ty czy ją znasz?” „Tak, oczywiście” – potwierdziła dziewczyna. „Dobrze więc” – powiedział – „powiedz mi ją”. Dziewczynka zaczęła zatem recytować słowa „Ave Maria” po łacinie, aż do ostatniego słowa: Jezus. Kiedy doszła do tego imienia, chłopiec powiedział: „Ja Nim jestem” i nagle zniknął jej z oczu. Według tradycji Benwenuta od tej pory wiele razy dziennie odmawiała modlitwę „Ave Maria”, klękając i wstając za każdym razem.

Uzdrowienie

Otaczała też wyjątkową czcią św. Dominika. Punktem zwrotnym w jej życiu było cudowne uzdrowienie z pięcioletniej choroby za przyczyną św. Dominika, potwierdzone następnie pielgrzymką dziękczynną do grobu Świętego w Bolonii. Po uzdrowieniu Benwenuta często uczestniczyła w modlitwach w kościele benedyktynek i w kościele dominikanek S. Maria della Cella, którego dobrodziejem i opiekunem był jej ojciec. Wokół Benwenuty zgromadziła się z czasem grupa pobożnych i oddanych kobiet, prowadzących życie pokuty i modlitwy.

O cudzie uzdrowienia dziewczyna opowiedziała swojemu bratu dominikaninowi, gdy spotkała go w Wenecji w drodze powrotnej z pielgrzymki do grobu św. Dominika. Została wówczas zobowiązana do spisania tego świadectwa. Właśnie w weneckim klasztorze Benwenuta po raz pierwszy ujawniła grupie towarzyszek swoje własne doświadczenie życia duchowego i boskiego wybrania. Od tego momentu stała się dla nich swoistą figurą, wzorem życia pobożnego. Klasztor dominikanek stał się niemal jej domem, w którym żyła przez długie okresy. Chociaż nie była zakonnicą, w pełni uczestniczyła w życiu wspólnoty, uprzywilejowana ze względu na swoje nadprzyrodzone dary.

Nadzwyczajne łaski i dotkliwe pokusy

Są to lata, w których znaki szczególnego boskiego wybrania manifestują się obficie i jednoznacznie. Wspomniana hagiografia w znacznej części opisuje wizje, ekstazy, zjawisko lewitacji i zachwytu, podczas których jej duch oddzielał się i wychodził niejako na zewnątrz ciała, które w czasie modlitwy i kontemplacji zastygało w bezruchu. Benwenuta doświadczała także gwałtownych demonicznych agresji. Była nieustannie przedmiotem ataków diabła, który pojawiał się fizycznie pod postaciami ludzkimi lub zwierzęcymi. Celem ataków było odwrócenie jej uwagi od modlitwy – często przez obelgi i ataki fizyczne, aż po pobicie.

Pełnia świętości

Ostatnie miesiące życia Benwenuty zostały opisane dość szczegółowo. Podkreślono umiejętność czytania sekretu serc ludzkich, proroczego ducha, moc czynienia cudów. Chociaż była obdarzona niezwykłymi łaskami, nękały ją także dotkliwe pokusy niewiary i rozpaczy – nawet po cudownym wyleczeniu z jej dolegliwości. Ostatni wielki atak pokusy rozpaczy i niewierności miał miejsce w czasie, gdy leżała na łożu śmierci. Pokonanie tych przerażających pokus sprawiło, że inni postrzegali ją jako skałę wiary, nadziei i pokoju ducha. Mimo pokus nie opuszczała jej radość, która przyciągała do niej wielu przyjaciół. To wszystko wzbudzało sławę jej świętości i czekało na godzinę, która, jak dla każdego świętego, musiała rozpocząć publiczny kult.

Rozpoczął się on niemal natychmiast po śmierci Benwenuty, która nastąpiła 30 października 1292 r. W jej pogrzebie wzięli udział wszyscy członkowie Cividale. Została pochowana w kościele San Domenico. Kult Benwenuty został uznany w 1765 r. przez papieża Klemensa XIII, który ogłosił ją błogosławioną i pozwolił naszemu Zakonowi wspominać ją w liturgii. Wspomnienie liturgiczne, obchodzone także w diecezji Udine, przypada w dniu jej narodzin dla nieba.